Igor Janke Igor Janke
459
BLOG

Wojna o krzyż, państwo słabnie

Igor Janke Igor Janke Polityka Obserwuj notkę 187

 Obejrzałem na blogu Przemka Piętaka relacje z nocy na Krakowskim Przedmieściu (nie musiałem dzięki temu oglądać telewizji) i zrobiło mi się naprawdę smutno. To bardzo przykry widok. Niestety, radykalizują się nastroje i wracamy do ostrych wojen religijnych, z którymi miałem nadzieję już sobie poradziliśmy.  Pamiętacie wojny o krzyż, religię, aborcję na początku lat 90.? Pewnie wtedy musieliśmy przez to przejść, rodziła się demokracja, wychodziliśmy z komunizmu, Kościół szukał na nowo swego miejsca, rodził się (choć na szczęście nie rozwinął) antyklerykalizm.

Mam poczucie deja vu. To takie przykre i niepotrzebne, bo uporządkowaliśmy w Polsce te sprawy. Porozumieliśmy się w sprawie religii, krzyży, aborcji. To rzeczy ważne, ale mamy je uzgodnione. Wydawałoby się. Teraz – dzięki wywołaniu sprawy przez Bronisława Komorowskiego  i jednak nieumiejętnej próbie załatwienie tego przez Kancelarię Prezydenta a potem kontrofensywę Jarosława Kaczyńskiego i PiS – mamy to, co mamy.

Wiem, że wielu ludzi ciężko to przeżywa. Wczoraj dowiedziałem się, że wybitny intelektualista Bohdan Cywiński odmówił napisania wcześniej zamówionego artykułu, bo w tej atmosferze jaka jest w ogóle nie chce pojawiać się w przestrzeni publicznej. Bardzo to smutne. Żałuje, bo głos takich ludzi jak Pan Bohdan jest bardzo potrzebny.

A można by przy dobrej woli ten konflikt rozwiązać. I pewnie dalej można. Polecam dzisiejszy tekst w „Rzeczpospolitej” Czesława Bieleckiego. Zgadzam się z zarówno analizą przyczyn katastrofy  jak i z propozycją wyjścia z tej sytuacji.

Co pisze Bielecki? O przyczynach katastrofy: „Dla jednych katastrofa smoleńska była zbiegiem okoliczności, za które nie wiadomo, kto odpowiada i wątpliwe, czy tego dojdziemy. Drudzy widzą w tej tragedii celowe zaniechania, partyjniacką zaciekłość lub zamach i od początku wiedzą, kogo winić. Niezależnie od tego, jakie racje i emocje stoją za poszczególnymi postawami, w debacie publicznej nie przebija się główna myśl. Oto państwo polskie się skompromitowało. Stworzyło sytuację zbiorowej nieodpowiedzialności rządu i jego ministrów za techniczne aspekty wizyty prezydenta w Katyniu. Teraz zaś znowu nie ma odpowiedzialnych za żenujące wydarzenia. Miejsce, w którym setki tysięcy, a nawet miliony ludzi łączyły się w bólu po stracie pary prezydenckiej i setki znakomitych rodaków, nie ma gospodarza, jest bezpańskie. Władze miasta i państwa okazały się sprawne w organizacji pogrzebów. Ale już nie – w utrwalaniu w przestrzeni publicznej stolicy tych emocji, które dzieliły i łączyły nas przed Pałacem Prezydenckim”.

I o propozycja: „Gdzie powinien stanąć pomnik tego czasu i miejsca? Sprawdziłem to w naturze. Najpierw – czego nie robiłbym. Nie ustawiałbym pomnika na osi Pałacu Prezydenckiego. Ani przed pałacem, ani nawet po przeciwnej stronie Krakowskiego Przedmieścia. Niewielka kordegarda przed Ministerstwem Kultury słabo zniesie każdy pionowy element.

Jest natomiast świetne miejsce na granicy między placem przed kościołem Wniebowzięcia NMP, dawnym Karmelickim, a lewym skrzydłem Pałacu Prezydenckiego. Tam, gdzie do tego skrzydła przylega pałac tworzący pierzeję placu przed kościołem. Dokładnie na osi jego tympanonu i balkonu z kutą balustradą, możliwie blisko jezdni, tak aby piesi mogli zatrzymać się na chodniku. Pomnik zlokalizowany w tym miejscu byłby widoczny na przestrzeni ponad pół kilometra, zarówno od strony placu Zamkowego, jak i Uniwersytetu. Bowiem właśnie na tym odcinku jeden łagodny łuk Krakowskiego Przedmieścia przechodzi w drugi. Myślę, że monument powinien być polerowanym blokiem czarnego granitu z wyrzeźbionym od góry pęknięciem, na tyle wyraźnym, że groźnym. Śladem po ciosie, który musimy znieść i podziale, który się dramatycznie zarysował. W tym pęknięciu powinien płonąć znicz – symbol pamięci o ludziach, którzy zginęli. Na tym prostopadłościennym bloku należy umieścić w reliefie tylko godło Polski – orła w koronie i napis Smoleńsk z datą 10 kwietnia 2010. Ten czarny blok z pęknięciem powinien mieć od czterech do pięciu metrów wysokości. Twarze i postaci zatrzymujących się przed pomnikiem będą się w nim odbijać”.

Polecam cały tekst w „Rzeczpospolitej”. Mam nadzieję, ze dyskusja na temat formy upamiętnienia zacznie się wkrótce. I szkoda, ze nie zainicjonował jej prezydent Komorowski. Ale tez nie zrobił tego żadne inny polityk, również z opozycji.

Tymczasem poza pomnikiem mamy coraz bardziej zadłużone państwo. Ale dzięki nowej wojnie religijnej nikt się tym nie musi przejmować. Tylko państwo słabnie.

P.S. Właśnie przyczytałem, co mówil Zbigniew Girzynski w TV24. Zgadzam sie z nim

Igor Janke
O mnie Igor Janke

Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka