Igor Janke Igor Janke
1474
BLOG

Nowy świat Tomasza Jastruna

Igor Janke Igor Janke Polityka Obserwuj notkę 54

Czasami reporterzy piszący np. o policji zaczynają mówić i pisać takim samym językiem jak policjanci. W slangu zawodowym mówi się, że „przejmują język źródła”. Zafascynowani światem przestępczym tez czasem przejmują ich sposób opisu świata.  Małżonkowie po latach życia upodabniają się do siebie i zaczynają mówić i zachowywać się podobnie. To zjawisko stare jak świat.

 

Tomasza Jastruna poznałem dobrych kilkanaście lat temu, kiedy jako 27-latek zaczynałem kierować działem kultury „Życia Warszawy” i Tomasz wtedy mi pomagał. Bardzo miło wspominam tamten czas i kontakty z nim. Pomógł mi, za co jestem mu wdzięczny. Drugi raz spotkaliśmy się na łamach „Rzeczpospolitej”, gdzie on publikował w soboty swoje kawałki „Smecza”. W końcu odszedł nie mogąc zaakceptować linii redakcji. Miał do tego prawo. 

 

Dawno go nie widziałem. Ale zapamiętałem go jako miłującego piękne frazy wielkiego estetę, który nigdy nie mógł pogodzić się z brzydotą polskich ulic, osiedli , budynków, ze smrodem klatek schodowych i obyczajami przebywających na nich żulerii. Wątek obrzydliwych klatek i tych, które te korytarze i schody dewastowali powracał często w jego tekstach. Niemal obsesyjnie.

 

Zdaje się, że ten świat z czasem go zafascynował. Tak bardzo, że – wierzę, że nieświadomie – właśnie przejął język i wrażliwość „źródła”. Z czasem estetyka i  język tej pełnej plwocin klatki schodowej okazała się mieć na niego większy wpływ niż estetyka Miłosza czy Rilkiego. Kiedyś rozprawiając się jako felietonista z osobami sobie niechętnym sięgał po wyrafinowane metody. Ostatnio jednak używa metod, za które w normalnym świecie zostałby z salonu wypchnięty właśnie na klatkę schodową.

 

Ponieważ jednak polski salon dopuszcza jednak rzeczy różne, Jastrun w tygodniku Newsweek, krytykując publicystów „Rzepy”, użył ostatnio argumentu  - w jego rozumieniu - najpoważniejszego: „Są też publicyści gorliwi (Semka, Wildstein, Ziemkiewicz) – zajadłość naznaczyła ich czymś grubym fizycznie”. W innym miejscu pisze, że na widok Wildsteina w restauracji „od razu stracił apetyt”, bo postać to dla niego postać odrażająca.

 

Stojąca przed klatką schodową żuleria na widok człowieka na wózku inwalidzkim lubi rzucić „ty kulasie” lub „paralityku”, otyłego nazwać „ty grubasem”, niskiego „kurduplem” itp. Są też stosowne określenia na  niesłyszących, ociemniałych itp. Epitety rzucane pod ich adresem są bardzo docenianym argumentem używanym przez przesiadujących pod śmierdzącymi klatkami kolegów z butelką krajowego wina. Odwołanie do cech fizycznych krytykowanego jest w tym świecie miażdżącym argumentem. Jakże miły dla ucha rechot kumpli może wywołać uwaga na temat otyłości sąsiada, którego szczególnie nie lubimy.

 

Ostatnio te zabawy przeniosły się też na (niektóre) salony. Tomaszu, mam nadzieję, że rozbawiłeś towarzystwo?  Napisz w następnym felietonie proszę, jak bardzo. Musiało być wesoło.

Igor Janke
O mnie Igor Janke

Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka