W zalewie mało ważnych informacji pojawił się w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" ważny tekst Andrew Michty, szefa warszawskiego biura German Marshall Fund na temat zmiany strategii obronnej USA. Zmiana jest fundamentalna z wielkimi konsekwencjami dla Polski. W ostatnich latach – jak pisze Michta – Amerykanie wydawali rocznie 700 miliardów dolarów na zbrojenia. Teraz Obama chce obciąć 487 miliardów - w ciągu 10 lat (wyjaśniam).
Co więcej – rozważa poważnie zamknięcie niektórych baz w Europie. Cała para z tego co zostało, ma iść w kierunku Azji, zwłaszcza Chin, gdzie Amerykanie widzą największe zagrożenie.
Trudno się dziwić, że w końcu Waszyngton zdecydował, iż nie chce sam brać odpowiedzialności za bezpieczeństwo Europy. Europa lubiła narzekać na wojowniczych Amerykanów ale jak przyszło co do czego, na przykład w Libii, to bez Amerykańskiej rady Europa nie mogła sobie dać rady.
Ani w Europie ani w Polsce nie słychać wielkiej debaty na ten temat. A przecież to oznacza dokładnie tyle, że nasze bezpieczeństwo dość gwałtownie się osłabia. Większość europejskich państw nie wydaje zalecanych dwóch procent PKB na obronność (akurat tu Polska jest w czołówce) a wręcz tnie wydatki. Lekkomyślna Europa obudzi się, kiedy nagle stanie sie bardzo niebezpiecznie. A temu, że blisko granic Unii, czy w miejscach dla UE ważnych może być gorąco, już nikt nie zaprzecza. I co? I nic?
Michta pisze, ze warto rozważyć, czy Polska nie powinna pogłębić współpracy wojskowej ze Skandynawią, państwami bałtyckimi i Europą Środkową. Powinniśmy na ten temat rozpocząć poważną debatę. Szczyt NATO w Chicago za chwilę, wiadomo już, że nie przyniesie on wielkich zmian. Z tego, co wiem państwa grupy wyszehradzkiej przygotowują jakieś wspólny dokument na szczyt i dobrze. Musimy grac razem. Tę współprace trzeba pogłębiać i rozszerzać. Warto nad tym poważnie sie zastanowić. Namawiam wszystkich do debaty na ten temat.
Przeczytajcie tekst Michty tutaj:
http://www.rp.pl/artykul/9157,860626-Zanim-bezpieczenstwo-Polski-oslabnie.html
